Data ostatniej aktualizacji: 25.10.2024
„Jak ktoś chce mieć kontakt z naturą, to niech idzie sobie do lasu” – powiedział niejeden miłośnik rozbudowy miejskiej infrastruktury. Kierowanie się taką logiką to nic innego, jak proszenie się o kłopoty.
Gdyby nie było różnorodności życia na Ziemi, nie byłoby i nas samych. Co więcej, nie byłoby nas również wtedy, gdybyśmy zostali pozbawieni różnorodności życia w nas samych.
Swego czasu w obrazowy sposób wyjaśniał mi to prof. Piotr Skubała. Naukowiec łączący wiedzę o środowisku z etyką wyliczał, że składamy się z kilku, jak nie kilkunastu tysięcy przeróżnych stworzeń. Każdy człowiek jest domem dla kilkudziesięciu gatunków grzybów, wielu bakterii i miliarda miliardów wirusów.
– Jesteśmy więc jedną z nitek cudu, jakim jest życie na naszej planecie. Niestety, zapomnieliśmy o tym. Nasze działania prowadzą do destrukcji tego świata, a przez to do destrukcji nas samych, naszego gatunku – opowiadał Skubała.
To połączenie przyrodniczej amnezji i destrukcji brutalnie przejawia się w naszych miastach, które również są – i powinny być – mieszanką różnorodnych form życia. Niestety, z każdym rokiem nasze miejscowości stają się jednak coraz mniej zielone, a coraz bardziej szare. To poważny problem, bo gdy beton przykrywa naturę, przykrywa też naszą radość i jakość miejskiego życia.
Spis treści:
Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty.
Płuca, radość i pamięć
W lipcu 2024 r. na łamach czasopisma „Environment International” opublikowano wyniki badania z ośmiu europejskich państw. Przyjrzano się w nim, jak rozwijają się płuca 35 tys. dzieci. Wniosek? Płuca dzieci mieszkających w bardziej zielonych dzielnicach miały większą objętość i w rezultacie były sprawniejsze.
Inne badanie z 2024 r. wykazało, że nawet pół godziny obserwacji ptaków może sprawić, że będziemy szczęśliwsi i zdrowsi – a do tego pomoże nam to nawiązać głębszą więź z naturą. „Doświadczanie podziwu dla natury może być transformacyjne dla ludzkiego dobrostanu” – tłumaczy na łamach „The Conversation” Jolanta Burke, jedna z autorek badania.
Dowiedz się więcej: Bogactwo gatunków roślin i ptaków wpływa na zdrowie psychiczne ludzi
Inne przykłady dobroczynnego wpływu natury?
- 30-minutowy spacer w naturze poprawia zapamiętywanie i odtwarzanie serii cyfr (najbardziej, gdy zieleni towarzyszy woda). Tyle samo spaceru w mieście zdolności te… pogarsza.
- W szpitalu w Pensylwanii pacjentów po operacji pęcherza żółciowego podzielono na dwie podobne grupy. Jedyną różnicą było to, że część widziała z okien liściaste drzewa, a część ścianę z cegły. Ci pierwsi potrzebowali mniej środków przeciwbólowych, mniej skarżyli się na zdrowie i wychodzili ze szpitala szybciej.
- Naukowcy z Exeter przeprowadzili zaś badanie na prawie 20 tys. osób. Ci, którzy spędzali tygodniowo co najmniej 120 minut na łonie natury, znacznie częściej zgłaszali dobre zdrowie i lepsze samopoczucie psychiczne.
Sprawdź: Spacery w lesie – korzyści zdrowotne, praktyczne wskazówki
Potrzebna interwencja
Skoro natura jest tak kluczowa dla naszego dobrego samopoczucia i zdrowia, w jaki sposób przybliżać ją mieszkańcom miast? Właśnie nad tym pochyliła się grupa 20 naukowców z siedmiu państw, która w ramach współpracy przygotowała listę nature-based interventions (NBI), czyli „interwencji opartych na naturze”.
Zidentyfikowane przez badaczy „interwencje” zasadniczo dzielą się na dwie kategorie: te, które zmieniają środowisko i te, które zmieniają zachowania. Na liście 27 rekomendowanych działań znalazły się przeróżne propozycje. Od tworzenia zielonych „korytarzy” wzdłuż ulic, przez wstawianie roślin domowych do biur czy centrów handlowych, po grupowe ćwiczenia na świeżym powietrzu. Naukowcy zalecają tworzenie ogrodów społecznych, zapewnianie ścieżek spacerowych i rowerowych, otwieranie zewnętrznych siłowni w naturze, a nawet przepisywanie przez lekarzy recept na kontakt z naturą,
„Kluczową cechą interwencji zdrowotnych opartych na przyrodzie jest to, że pojedyncza interwencja może wpływać na ludzi na wiele sposobów, a zatem potencjalnie poprawiać dobrostan w wielu dziedzinach. Na przykład, recepty na kontakt z przyrodą mogą promować aktywność fizyczną, prowadząc do wielu pozytywnych skutków zdrowotnych, jednocześnie zapewniając pacjentom psychicznie regenerujące efekty naturalnej przestrzeni” – tłumaczą naukowcy w badaniu „Nature–Based Interventions for Improving Health and Wellbeing: The Purpose, the People and the Outcomes”.
Miasta to natura
Czasami można usłyszeć głosy, że „jeżeli ktoś chce mieć kontakt z naturą, to niech idzie sobie do lasu”. Takie myślenie dobrze wpisuje się w trendy ostatnich dekad, w których człowiek podporządkowuje sobie przyrodę (i niszczy ją) na coraz to nowe sposoby. Dotyczy to również miast.
„To człowiek tworzy miasto i świat, w którym żyje, a poprzez miasto przekształca samego siebie. Jednocześnie życie homo urbanus odciągnięte zostało od przyrodniczych determinacji. W rezultacie człowiek niszczy swój habitat. Ludzkość przyjmuje wobec przyrody, zwłaszcza przyrody w miastach, postawę z gruntu schizofreniczną. Z jednej strony uznaje jej zwierzchność i szczególną wartość dla jakości życia, z drugiej natomiast strony, eksploatuje ją ponad miarę” – piszą naukowcy z Polskiej Akademii Nauk w monografii „Miasta i ich mieszkańcy w obliczu wyzwań adaptacji do zmian klimatu”.
Zwykło się mawiać, że ktoś chce jednocześnie zjeść ciastko i mieć ciastko. Można uznać, że w przypadku natury jak najbardziej chcemy poczuć zadowolenie po zjedzeniu ciastka, choć jednocześnie samego ciastka już nie chcemy. I to nawet takiego w pełni zdrowego. To nie może się udać.
Dlatego nie powinniśmy zastanawiać się, czy w miastach należy znaleźć miejsce na naturę. Miasta to natura. Natura, od której jesteśmy zależni i której potrzebujemy bardziej, niż wielu osobom może się wydawać.
Może Cię zainteresować: Jak rozwijać relację z naturą w mieście
Im szybciej to dostrzeżemy i podejmiemy działania, tym większa szansa, że pomożemy nie tylko środowisko naturalnemu, co przede wszystkim samym sobie.