Data ostatniej aktualizacji: 17.03.2022
Dzika róża to mój ulubiony krzew, którego wypatruję podczas jesienno-zimowych spacerów na łonie natury. Kiedy wyruszam w plener, zawsze rozglądam się za dzikimi roślinami jadalnymi, których określone części chcę pozyskać, aby przyrządzać z nich jakieś wyrafinowane dania. Ciekawa jestem nowych smaków i aromatów. Ma dla mnie wielkie znaczenie jakość konsumowanej żywności, stąd z ochotą sięgam po surowce z naturalnego, nieskażonego środowiska. Dzika róża uśmiecha się do mnie zatem z daleka. Tak łatwo ją dostrzec w jesienno-zimowe szarugi, gdyż żywa czerwień jej owoców cudownie odbija się od otoczenia.
Dla mnie dzika róża to królowa wszystkich dzikich roślin. Jest piękna gdy kwitnie, wyróżniając się pośród innych roślin skromnością bladoróżowych, subtelnych płatków i delikatnością zapachu. Z owocami jest inaczej – już sama głęboka czerwień sugeruje, że owoce dzikiej róży mają moc! Moc ta przejawia się głównie w bardzo wysokiej zawartości witaminy C, więc śmiało można określić owoce dzikiej róży mianem SUPER-FOOD! Tak naprawdę, z botanicznego punktu widzenia są to pseudoowoce, czyli owoce rzekome, a liczne owoce właściwe zwane orzeszkami (potocznie nazywanymi pestkami, czy też nasionami) znajdują się wewnątrz tego mięsistego, czerwonego, rozrośniętego dna kwiatowego. Owocom właściwym towarzyszą liczne włoski, które bezwzględnie trzeba usuwać chcąc przetwarzać dziką róży, ponieważ mają one działanie drażniące.
Bardzo cenię sobie owoce róży ze względu na walory prozdrowotne i bardzo oryginalny smak.
Spragniona w okresie zimowym witamin, wręcz intuicyjnie wyruszam w teren, aby ją pozyskać i wykonać z niej odżywcze przetwory.
Po pierwszych przymrozkach owoce pozostające na krzakach stają się miękkie i lekko pastowate. W takiej właśnie formie są one doskonałym surowcem na zupę. Wystarczy zebrać około 1 kg owoców. Podczas zbioru te najbardziej dorodne, miękkie owoce warto poddać pierwszej degustacji prosto z krzaka, wysysając czerwoną, cudownie aromatyczną, kwaśną pastę prosto do ust. Jest to doznanie absolutnie niepowtarzalne – uważajcie tylko, aby zatrzymać się w tym testowaniu w momencie, kiedy poczujecie, że wessaliście już całą pastę i zaczynacie wyczuwać pesteczki z włoskami. Traktujcie tę degustację prosto z krzaka jako zastrzyk witaminowo mineralny, tak potrzebny organizmowi dla zwiększenia odporności zimą.
Spis treści:
- Opis rośliny – dzika róża
- Siedlisko
- Jadalne części
- Substancje czynne i działanie lecznicze
- Znaczenie w kulturze ludowej
- Zastosowanie w kuchni
- Zupa-krem z owoców dzikiej róży
Ten artykuł przeczytasz w 5 minut.
Opis rośliny – dzika róża
Inne nazwy: róża pospolita, róża polna, róża cierniowa, róża głogowa, róża psia, szypszyna, dziwia róża, głóg polny, nieszpułki [1], babicha [2].
Ang. Dog rose
Niem. Hunds-Rose, Hecken-Rose
Krzew, dochodzący do 3 metrów wysokości. Pędy łukowate, równomiernie pokryte zakrzywionymi kolcami. Liście skrętoległe, pierzasto złożone z 5 – 7 listków o zmiennym kształcie, brzegiem piłkowanych, nagich lub owłosionych. Ogonki liściowe kolczaste. Kwiaty bladoróżowe, pięciokrotne, pachnące. Dno kwiatowe dzbankowate. Owoce pozorne typu różowatego, z drobnymi niełupkami wewnątrz. Owocnia od kulistej do jajowatej, czerwona i gładka.
Dzika róża to gatunek bardzo zmienny, tworzący mieszańce z innymi gatunkami. Wyróżniono wiele jego podgatunków. [3]
Może Cię zainteresować: Nasze kursy online
Siedlisko
Zasiedla niemal całą Europę, Azję południowo-zachodnią, północno-zachodnią Afrykę, Amerykę Północną (gatunek inwazyjny w USA). W Polsce pospolita jest na terenie całego kraju, z wyjątkiem obszaru północno-wschodniego.
Rośnie w lasach i na ich obrzeżach, na miedzach, wzdłuż dróg, na ugorach i nieużytkach, w zaroślach. Jest światłolubna. Lubi gleby świeże i zasobne, o odczynie umiarkowanie kwaśnym do obojętnego. [3]
Jadalne części
- Owoce
- Płatki kwiatowe
- Liście (na utleniane herbatki)
- Orzeszki róży (nie są jedzone bezpośrednio, ale tłoczy się z nich olej zawierający NNKT – niezbędne, nienasycone kwasy tłuszczowe)
Substancje czynne i działanie lecznicze
- Owoce (w rzeczywistości mięsiste, czerwone pseudoowoce): witamina C około 1,8%, witaminy B1, B2, E, K i P, flawonoidy, garbniki, kwasy organiczne (jabłkowy, cytrynowy), cukry, pektyny, karotenoidy, sole mineralne, sorbitol oraz galaktolipid (GOPO) [4] Owoce przejrzałe lub przemrożone tracą część witaminy C. [5]
- Orzeszki róży (owoce właściwe zwane też nasionami, pesteczkami): NNKT – kwas linolowy i α-linolenowy [4]
Owoce dzikiej róży działają ogólnie wzmacniająco, w niewielkim stopniu moczopędnie i żółciopędnie, a przede wszystkim przeciwutleniająco i stabilizująco na ściany naczyń włosowatych. Galaktolipid ma działanie przeciwzapalne i częściowo przeciwreumatyczne. [4]
Znaczenie w kulturze ludowej
Róża dzika znana jest ludzkości od kilku tysięcy lat. Już w czasach pierwotnych używana była jako pożywienie. Znali ją Hipokrates, Teofrast, Dioskurides i inni starożytni lekarze. [5]
W dawnych czasach dzika róża była stosowana jako środek przeciwko wściekliźnie. Osoba, która została pogryziona przez psa miała zjeść na czczo omlet przyrządzony z dodatkiem 60 g zmielonego korzenia dzikiej róży. Stąd właśnie pochodzi nazwa „róża psia” w języku angielskim i łacińskim. [6] Wprawdzie późniejsze badania wykazały, że dzika róża nie posiada takich właściwości, jednakże nazwa gatunkowa pozostała.
W Szwecji z owoców dzikiej róży przyrządza się narodową zupę, która nazywa się Nyponsoppa. Można ją kupić w saszetkach nawet w sklepie.
Z orzeszków (pestek) dzikiej róży tłoczy się cenny olej wzbogacający dietę w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Można je też uprażyć, a następnie zaparzyć jak kawę. W chudych czasach bywały też mielone na proszek i dodawane do mąki. [7]
Jak podaje Michalycz, łemkowskie kobiety znalazły też inny sposób na wykorzystanie owłosionych orzeszków dzikiej róży. Będąc zazdrosnymi o swoich chłopców odkryły, że liczne włoski z orzeszków, gdy dobrze się je wetrze w wewnętrzną stronę koszul swoich rywalek, mogą dać się im mocno we znaki. [8]
Zastosowanie w kuchni
Owoce dzikiej róży to doskonały surowiec na herbatki, kompoty, nalewki, wina, konfitury, syropy, soki, galaretki, zupy, sosy. Płatki kwiatowe zbiera się od czerwca do lipca i uciera z cukrem, otrzymując aromatyczną konfiturę. Płatki można zalać też wodą, dodać cytrynę i pić odświeżający, różany napój. Innym pomysłem na wykorzystanie płatków jest dodawanie ich do sałatek. Należy tylko pamiętać, aby odciąć białą, gorzkawo-cierpką część płatków. Olej z dzikiej róży, charakteryzujący się dość intensywnym smakiem i ładną, pomarańczową barwą można używać do polewania lodów, deserów lub ciasta drożdżowego. Z liści dzikiej róży wykonuje się utleniane herbatki.
Zupa-krem z owoców dzikiej róży
Składniki:
- 1 kg owoców dzikiej róży
- 1 szklanka wody
- Cukier i sól do smaku
- Płatki migdałowe uprażone na maśle klarowanym
Przygotowanie:
- Zebrane owoce wypłuczcie kilkakrotnie w wodzie.
- Odetnijcie czarne końce.
- Ugotujcie w małej ilości wody – woda ma zaledwie przykrywać owoce. Czas gotowania zależy od stopnia miękkości surowca wyjściowego. Ja gotowałam około 10 minut.
- Przetrzyjcie rozgotowane owoce przez sito w celu oddzielenia pesteczek i włosków. Kiedy przecierany na sicie surowiec zaczyna gęstnieć, dodajcie odrobinę gorącej wody, a podniesiecie wydajność przecieranej masy.
- Uzyskany przecier staje się punktem wyjścia do waszych kulinarnych fantazji. Ja wykonując tę zupę po raz pierwszy postanowiłam, że użyję minimalną ilość składników, aby rozpoznać jej kulinarny potencjał w formie pierwotnej. Jako że konsystencja była jednorodna i gładka jak przystało na zupę-krem, dodałam tylko melasę cukrową oraz szczyptę soli i posypałam zupę prażonymi na maśle płatkami migdałów. Palce lizać!
Wariacje na temat:
- zupę można spożywać na ciepło lub na zimno
- jeśli chcemy mieć więcej zupy możemy ją rozcieńczyć wodą i dodać mąkę ziemniaczaną
- możemy dodać śmietankę (ja bym dodała roślinną)
- warto rozważyć czerwone wino, przyprawy korzenne, pieprz czarny, chili
- można też przerobić zupę na sos do przeróżnych dań, ujmując wody i odpowiednio przyprawiając. Tak samo interesujące mogą okazać się warianty sosu na słodko jak i na słono.
Zupa ta jest intensywna w zapachu z dominującą nutą suszonych owoców, a w szczególności suszonych śliwek (choć ich tam nie ma). W smaku jest kwaskowata, z nutami suszonych owoców, pasty pomidorowej, a także nutami jabłka i gruszki. Odczuwam też delikatną cierpkość na języku, a na samym końcu bardzo przyjemną słodycz.
Źródła:
[1] | J. Anioł-Kwiatkowska, Atlas. Kwiaty lecznicze, Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1992, p. 96. |
[2] | Ł. Łuczaj, Dzika kuchnia, Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia Sp. z o.o., 2013, p. 242. |
[3] | L. Witkowska-Żuk, Flora Polski. Rośliny leśne, Warszawa: MULTICO Oficyna Wydawnicza sp. z o.o., 2013, p. 101. |
[4] | E. Lamer-Zarawska, B. Kowal-Gierczak i J. Niedworok, Fitoterapia i leki roślinne, Warszawa: Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 2014, p. 388. |
[5] | M. E. Senderski, Prawie wszystko o ziołach i ziołolecznictwie, Podkowa Leśna: MATEUSZ E. SENDERSKI, 2017, pp. 539-542. |
[6] | G. Debuigne i F. Couplan, Wielki zielnik roślin leczniczych, Kielce: Wydawnictwo Jedność, 2019, p. 165. |
[7] | S. G. Fleischhauer, J. Guthmann i R. Spiegelberger, Jadalne rośliny dziko rosnące, Białystok: Wydawnictwo Vital, 2014, p. 234. |
[8] | A. Szary, Tajemnice bieszczadzkich roślin wczoraj i dziś, Rzeszów: Wydawnictwo „Carpathia”, 2015, p. 292. |